Gdy natrafiłem na tą książkę, to po opisie spodziewałem się naprawdę dobrej opowieści. No cóż, z pewnością nie pierwszy i nie ostatni raz, zawiodłem się. Autor zadaje pytanie: "Czy zły człowiek w złym mieście może żyć dobrze?". Dla mnie retoryczne, tak samo jak chciałby się zastanowić czy dwa minusy dają plus?
Z początku książka zapowiada się nieźle, ale później jakoś się tak to wszystko rozchodzi. Piątek zdaje się być mistrzem w tworzeniu nowego słownictwa. I tak np. psa nazywa istotą, kota obdarzonego silną osobowością - ktotem, psi spacerek to według niego psacerek natomiast mieszaniec psa z kotem - psot.
Piątek opowiada historię pewnej rodziny, którą znamy tylko z inicjałów. T. mieszka żoną H. i przybranym synem M. w zrujnowanej kamienicy. T. kiedyś ukradł koleżance z pracy gumową zabawkę. Uświadomił sobie, że tym samym okradł samego Boga i ma w związku z tym wyrzuty sumienia. Jest ponadto alkoholikiem i narkomanem, niszczącym przez lata życie najbliższych. T.próbuje walczyć i pokonać swoje nałogi.
Odnoszę wrażenie, że autor opisuje życie człowieka, który gdzieś po drodze się zagubił i szuka drogi do samego siebie. A jak to wychodzi? No cóż, kto jest chętny, niech sam sprawdzi...
MOJA OCENA - 3/6.
cytaty z książki:
"Bóg jest jedyną istotą, która ma prawo mówić o sobie "JA"
"Lapończycy, kiedy idą przez tundrę, to żeby nie umrzeć z nudów, śpiewają o tym, co widzą".
oj to ja sobie daruję :) ocena niska i tematyka nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńRównież sobie daruję. :D
OdpowiedzUsuńA ja bym z chęcią sprawdziła. Czemu nie?
OdpowiedzUsuńOczywiście nie zniechęcam nikogo to sięgnięcia po tą książkę. To jest subiektywne zdanie, w końcu każdy ma inny gust :)
OdpowiedzUsuńLubię odkrywać nowych polskich autorów, ale ta historia brzmi po prostu dziwacznie, więc raczej ją sobie daruję.
OdpowiedzUsuń